Pokaż wyniki od 1 do 10 z 45
Temat: stres przed jazdą
-
11-11-2010, 20:33 #1
- Dołączył
- 11.11.2010
- Postów
- 3
stres przed jazdą
Szukam wsparcia. W październiku zdałam egzamin. Za pierwszym razem, chociaż swoje umiejętności i możliwości oceniam dość krytycznie. A teraz... po prostu bardzo się stresuję na sama myśl, że mogę jechać. Tym bardziej że ze nasz domowy samochód jest o wiele większy od tego z kursu (audi kombi). Staram się o własne auto, ale póki co... Mam nie podejmować prób? Dodatkowo bardzo stresuje mnie obecność męża. A sama nie mam odwagi jechać. To dopiero dylemat! Opowiedzcie mi o swoich doświadczeniach... Może jakieś rady?
Anka
-
11-11-2010, 20:55 #2
- Dołączył
- 28.04.2009
- Mieszka w
- Dąbrowa Górnicza
- Postów
- 59
-
12-11-2010, 00:15 #3
- Dołączył
- 26.03.2010
- Postów
- 69
-
13-11-2010, 08:39 #4
- Dołączył
- 22.04.2010
- Postów
- 24
ankaanka siadaj w samochód i jedź!
Zdałaś egzamin nie za piękne oczy zapewne, lecz dla tego że posiadasz umiejętności mniejsze lub większe ale na tyle wyrobione że pozwalają na prowadzenie samochodu samej, jadąc na "miasto" możesz mieć problem z zaparkowaniem swojej audi dlatego przyda ci się osoba z boku.
Dla przełamania strachu wyjedź na mało ruchliwą drogę i pojeździj sobie pozwoli ci się przełamać.
A potem na zakupy z koleżanką
-
13-11-2010, 13:52 #5
- Dołączył
- 11.07.2009
- Postów
- 47
Ciezko mi powiedzieć o Twoich umiejetnościach - ale zakladam ze jestes rozsadnym i madrym kierowca i umiejetnosci masz
Coz, szczerze mowiac to moja zona prawo jazdy robila... u mojego kolegi - mimo ze sam jestem instruktorem i jezdze w nauce jazdy. Czemu? Jakby Ci to obrazowo powiedzieć... Bo pozabijalibyśmy się w samochodzie
Jazda z mezem na pewno do malo stresujacych nie nalezy i to pewnie dla obu stron. Kazdy kierowca ma swoj styl, swoje nawyki które będzie chciał wyegzekwować u ciebie.
Jadąc z kolegą - instruktorem jako pasażer (w samochodzie nauki jazdy) zdarza mi się, że machinalnie wcisne mu... hamulec - bo JA bym już hamował i wcale nie zastanawiam się nad tym czy wciskać czy nie. Po prostu hop - hamulec wcisniety
Wracajac do meza - radze spokojna rozmowe - ze ty wiesz co masz robic i musisz nabyć oglady, doświadczenia... Robcie sobie przejazdzki na krotkie dystanse, proste trasy - niech się przekona do Ciebie i... przyzwyczai do Twojego stylu jazdy. Nie ma się co stresowac.
Im dluzej nie bedziesz jezdzila tym gorzej dla Ciebie (i meza tez). Ja zone wrecz namawiam do jazdy, trzymam jezyk za zebami i reaguje (DELIKATNIE!) gdy naprawde jest taka potrzeba.
Gdy w aucie jest napieta atmosfera - denerwujesz się ty, denerwuje sie maz i nawet jesli chcesz zapytac o prosta rzecz - np czy masz zredukowac - a takie pytanie moze ci sie przytrafic - po prostu nie zapytasz w obawie o jego reakcje.
Jesli bedziesz powtarzac sobie NIE POTRAFIE JEZDZIC (w co watpie) w koncu w to uwierzysz.
Moja rada - JEZDZIC, a meza najlepiej posadz na tylniej kanapie (pozdrowienia dla meza). Jesli naprawde czujesz się niepewnie - mozesz wykupic jazdy w jakims OSK tak jak robią to ludzie w mojej szkole. Takie jazdy wygladają odrobinke inaczej - wyjezdzamy czesto za miasto, czasem w nocy uczymy zachowan czy takich prostych rzeczy jak kierunki do poszczegolnych miejscowosci: np na dzien dobry mowie: "dzis jedziemy do..." naprawde warto jesli jeszcze nie czujesz sie na silach.
DO MEZA:
TWOJA ZONA POTRAFI JEZDZIC i daj jej troszke swobody. Czasem lepiej nic nie mowic niz powiedziec za wiele Myśl praktycznie - zawsze będziesz abstynentem na imprezie u znajomych?
Szerokiej drogi
-
14-11-2010, 22:28 #6
- Dołączył
- 11.11.2010
- Postów
- 3
Dziękuję Wam za słowa otuchy
Hmmm... Co jest z tymi mężami? Fajny facet (mówię o swoim), kibicował mi w czasie kursu, mówi że we mnie wierzy, a jak z jedynki czwórka mi się wbiła (oczywiście sama się wbiła), to myślałam, że szlag go trafi na miejscu. Najgorzej, jak każe mi na luzie jeździć! Jakim luzie? Może kiedyś sama do tego dojdę, na razie mam taką wyuczoną kolejność: jedynka, dwójka, trójka... Mam wrażenie, że zdaję u niego jakiś potworny egzamin... Bądź co bądź - w pewnym sensie zajmuję miejsce przez 20 lat należne tylko jemu... A jeszcze stres przed jazdą z mężem + stres jazdy jego samochodem ( bo skrzynia, bo prędkość, bo ...) to mieszanka paraliżująca. Mam wrażenie, że jakby przed domem stało mniejsze i moje coś, po prostu bym sama wsiadła.. Mam nadzieję, że to nie tylko wrażenie...Intensywnie szukam samochodu na moją kieszeń i oczywiście przeszukuję te kieszenie... Dziękuję!
-
18-11-2010, 15:23 #7
- Dołączył
- 11.07.2009
- Postów
- 47
O prosze a dzis zastanawialem sie czy i co odpisalas
Facet fajny - na pewno dobrze wyszlas za maz
"w pewnym sensie zajmuję miejsce przez 20 lat należne tylko jemu.."
A jak ty sie czujesz jak tesciowa w TWOJEJ kuchni "pomaga" ci robic ciastko ktore robisz z zamknietymi oczami i doskonale Ci wychodzi? No wlasnie - podobnie sie czuje maz
"jakby przed domem stało mniejsze i moje coś, po prostu bym sama wsiadła.."
Co do auta - pewnie masz w domu jakis ogromny "okręt" w którym nie czujesz się dobrze. W swoich 4 kolkach czulabys sie pewnie lepiej. Wiem ze glupio to zabrzmi ale niektore auta sa po prostu... kobiece Jednym z nich - a to zabrzmi jeszcze glupiej - jest fiat multipla Wprawdzie juz go nie mam ale nalezalem do spolecznosci jego uzytkowników (forum) i naprawde wielka czesc - jesli nie polowa - to kobiety. Odkad sprzedalismy naszego muppeta zona niechetnie siada za kolkiem Co ciekawe - mowi ze to jedyne auto w ktorym.... bylo miejsce na torebke (3 fotele z przodu).
OK OK - nie rozpętujemy dyskusji nad fiatem multipla!! (moj mechanik mowil ze zaprojektowal go facet ktory projektowal wczesniej kombajny - dlatego auto wyglada jak wyglada)
"każe mi na luzie jeździć! Jakim luzie?"
Jeździsz tak jak cie nauczyli w szkole. Do "luzu" sama dojdziesz. Uczyli cie zamaszystego podpisu w podstawowce/szkole sr/studiach? Sama sobie wymyslilas swoj podpis
Szerokiej...
-
23-11-2010, 18:58 #8
- Dołączył
- 11.11.2010
- Postów
- 3
Greg,
cieszę się,że poświęciłeś mi tyle czasu i uwagi. Jako instruktor ( i mąż kobiety-kierowcy)może lepiej rozumiesz moje problemy. Póki co dałam sobie spokój z próbami jazdy samochodem męża, czego efektem jest brak pomrukiwań "Słyszysz, jak koło buczy?" (Oczywiście, nie słyszałam). Koło nie buczy, mój mąż odetchnął, a ja nadal chodzę piechotą.
Pozdrawiam!
PS
Muszę sprawdzić, jak wygląda to maleństwo przez Ciebie opisane
-
24-11-2010, 21:53 #9
- Dołączył
- 26.03.2010
- Postów
- 69
Ahoj!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_Multipla
4m długości - to faktycznie mało.
Ja tam przyzwyczajony jestem do 4,5m.
Borys
-
17-12-2012, 13:56 #10
- Dołączył
- 25.10.2012
- Postów
- 38
Bookmarks