Pokaż wyniki od 1 do 8 z 8
-
15-12-2018, 22:59 #1
- Dołączył
- 15.12.2018
- Postów
- 5
Zdarzenie drogowe - interpretacja - PILNE (proszę!)
Witam taka sytuacja:
Jadę Seicento ulicą o dwóch pasach ruchu w przeciwnych kierunkach. Ulica
o nachyleniu jadę w dół. Przede mną jest pusto! Na ostatnich 20 / 30 m
przed skrzyżowaniem widzę, że mój pas to jeden lód i znając możliwości
Seicento wiem, że będą kłopoty z wyhamowaniem na szklance. Naciskam
hamulec wóz jedzie jak po maśle. Mam do wyboru ryzykować że wjadę w auta
stojące w korku na prostopadłej ulicy lub delikatnie zjechać lewym
bokiem auta do środka jezdni bo przeciwny pas jezdni jest już
odmarznięty. Wybieram tę drugą możliwość i zjeżdżam delikatnie aby
lewymi kołami złapać podłoże. Prędkość ok 5km/h może nawet mniej.
Przede mną przejście dla pieszych i skrzyżowanie. Wylot w ulicę (główną)
nie ma rozjazdu na dwa pasy. Po środku podwójna ciągła, która w tym
momencie była absolutnie zaśnieżona i niewidoczna.
Widzę także że dość blisko mnie z tyłu jedzie inne auto. W moim
samochodzie jedzie też 11 letni syn. Mówi "żeby tylko w nas nie
wjechało".
Wyhamowując już niemal do zera, powoli wracam na swój pas zwłaszcza, że w
przeciwnym kierunku wjeżdża w tę uliczkę inne auto. W tym momencie
słyszę klakson i widzę po swojej prawej stronie auto które jechało za
mną. Uderza lusterkiem w moje lusterko odchylają je w kierunku przodu
Seicento. Patrzę w okno widzę pieklącą się młodą dziewczynę. Ponieważ w
głowie mam to, że przepisy mówią, że zawsze winny jest ten kto jedzie z
tyłu (brak odstępu, niewyhamowanie itd) rezygnuję z jakiejkolwiek
rozmowy czy oglądania odchylonego lusterka bo widzę czuję i słyszę, że
nic się nie stało. Padają słowa kobitę przez zamknięte okna słowami "co
ty wyprawiasz głupia babo" i mając absolutne przekonanie o jej winie i
świadomość że za kilka minut syn musi wejść do szkoły, rezygnuję z
wysiadania i ględzenia o ewentualnej jej winie bo auto to grat i nie
warto robić halo z niczego. Wręcz pomyślałem, że gdybym miał czas to byś
babo płaciła za lusterko ale masz farta bo się spieszę. Wrzucam zatem
lewy kierunek i skręcam w lewo - ktoś s głównej mnie wpuszcza. . Za mną
jedzie jakieś inne auto które mnie wpuściło. Potem ta kobita co
przestawiła mi lusterko. Ruch jak zwykle, prędkość normalna w granicach
50kmh.
Dojeżdżamy do końca głównej, Ja na rondzie jadę w lewo ona w prawo.
Odwożę syna pod szkołę wychodzę z uta i i sprawdzam. Nic... Odgięte
lusterko wraca na swoje miejsce i tyle.
Nie widzę żadnych rys na błotniku, drzwiach. Lusterko ukruszone od lat
(seicento ma 20 lat). Jakieś rysy na zderzaku także od lat od wjeżdżania
do ciasnego garażu. Widać, że to otarcia o betonowy mur. Nowych rys czy
śladów lakieru innego auta BRAK!
Po piętnastu minutach zapominam o sprawie. Ot zwykły incydent bez żadnych szkód. Olać.
Dwa dni temu (po 12 dniach od zdarzenia) dzwoni ciotka, że dostała
wezwanie na policję wraz z samochodem jako świadek zdarzenia drogowego.
Ma 87 lat, nigdy nie miała wypadku ani chyba nawet mandatu. Nerwy płacze
itd...
Pierwsze co mi przyszło do głowy to że to coś z fotoradaru bo kilka dni
wcześniej mierzył mnie fotoradar ITD na obwodnicy Kościerzyny choć tym
samochodem ciężko jechać szybciej jak 100km/h.
Niestety nie to!
Okazało się, że owa pańcia zgłosiła to zdarzenie do PZU (gdzie ubezpieczone jest Seicento) a oni na Policję.
Jestem święcie przekonany, że nie ma tym zdarzeniu jakiejkolwiek mojej
winy. Babka nie zachowała bezpiecznej odległości, zapewne także
pojechała po lodzie i aby uniknąć uderzenia w tył mojego Seicento
wjechała próbowała mnie ominąć po prawej stronie. Trzepnęła lusterkiem i
tyle.Nie zjechałem cały na przeciwny pas tylko
lewą stroną auta przekroczyłem oś jezdni tak aby lewe koła złapały
przyczepność (lewy pasy był na tym odcinku już roztopiony bo auta weń
wjeżdżające naniosły na kołach soli). Nie miałem włączonego
kierunkowskazu. Po prostu starałem się ominąć jakoś lodowisko na jezdni.
Pani jadąca za mną powinna moim zdaniem po pierwsze zachować bezpieczny
odstęp, po drugie nie ma prawa wpychać się w powstałą lukę między mną a
krawężnikiem. Wszak nie wiedziała jeszcze w którą stronę zamierzam
jechać.
Ponadto cały czas podtrzymuję, że nigdzie nie uciekałem. Sprawa wydała
mi się ewidentna. Ona wyjechała zza mnie - nie wnikam czy sama jechała w
poślizgu (a słychać było charakterystyczny świst hamowania na lodzie).
Dla mnie wyglądało to albo na cwaniacką próbę ominięcia po prawej
stronie albo na niewyhamowanie lub jakąś niewiedzę. Odgięte lusterko w
samochodzie który za kilka miesięcy i tak trafi na złom nie było dla
mnie żadnym powodem do wszczynania dyskusji zatem w dobrej wierze
pojechałem dalej.
Nawet gdybym to ja spowodował kolizję to nie jestem idiotą i nie
uciekałbym przecież. Nie jestem gangsterem. Mam z tyłu rejestrację, mam
świadomość tego, że każdy może mieć w aucie kamerkę itp..
Samochód nie jest moją własnością. Jest mojej ciotki. Pożyczyła na
dobicie do końca roku OC i na złom. Jej OC, badania techniczne od
wczoraj są ważne. Stan db. Wszystko sprawne - badania robione z biegu w
dobrej stacji.
Niestety w dniu zdarzenia auto nie miało ważnych badań technicznych. Tu
mea culpa, nie sprawdziłem a pojechałem. Sprawdziłem już jednak, że OC
pokrywa ewentualną szkodę jak najbardziej. Badania techniczne samochód
dostał wczoraj. Jest całkowicie sprawny.
Pytania:
Kto winny..??
Jakie konsekwencje gdyby jednak ktoś dopatrzył się jakiejś mojej winy...??
-
16-12-2018, 14:30 #2
Rozumiem Twoje intencje w zaistniałej sytuacji, ale w mojej ocenie, niestety to Twoja wina. Pomijam fakt o jeździe z prędkością bezpieczną, dostosowaną do panujących warunków na drodze (oblodzona jezdnia).
Zjechałeś najpierw na lewy pas, a później zmieniałeś go na wcześniej zajmowany prawy, a zmieniając zajmowany pas ruchu zgodnie z art.22 ust.4 K.D. masz ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu na który wjeżdżasz.
Sam napisałeś i tu cytuję Cię:
Wyhamowując już niemal do zera, powoli wracam na swój pas zwłaszcza, że w
przeciwnym kierunku wjeżdża w tę uliczkę inne auto. W tym momencie
słyszę klakson i widzę po swojej prawej stronie auto które jechało za
mną.
Art. 44. 1. Kierujący pojazdem w razie uczestniczenia w wypadku drogowym jest obowiązany:
1) zatrzymać pojazd, nie powodując przy tym zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego;
2) przedsięwziąć odpowiednie środki w celu zapewnienia bezpieczeństwa ruchu w miejscu wypadku;
3) niezwłocznie usunąć pojazd z miejsca wypadku, aby nie powodował zagrożenia lub tamowania ruchu, jeżeli nie ma zabitego lub rannego;
4) podać swoje dane personalne, dane personalne właściciela lub posiadacza pojazdu oraz dane dotyczące zakładu ubezpieczeń, z którym zawarta jest umowa obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, na żądanie osoby uczestniczącej w wypadku.
Tak to wygląda w świetle prawa.
-
16-12-2018, 15:56 #3
- Dołączył
- 15.12.2018
- Postów
- 5
Hmmm Ale w obliczu panujących warunków drogowych (oblodzenie, śnieg, lód na jezdni) jadąca za mną pani powinna zachować szczególną ostrożność. Ona jechała za mną nie przede mną. Samochód nadjeżdżający z naprzeciwka nie miał ze zdarzeniem nic wspólnego. Top jest droga bez wydzielonych pasów do lewo i prawo skrętu. Innymi słowy czy ktoś jedzie w lewo czy w prawo to musi stać w rzędzie i czekać na swoją kolej.
Znalazłem takie przepisy, które traktują o możliwości wyprzedzania z prawej strony:
Zgodnie z art. 2 pkt 28 Prawa o ruchu drogowym, wyprzedzanie jest definiowane jako przejeżdżanie (przechodzenie) obok pojazdu lub uczestnika ruchu poruszającego się w tym samym kierunku. Jak wskazuje art. 24 ust. 1 przy wykonywaniu takiego manewru kierujący pojazdem jest obowiązany upewnić się w szczególności czy ma odpowiednią widoczność i dostateczne miejsce do wyprzedzania bez utrudnienia komukolwiek ruchu. Oprócz tego kierujący, przygotowując się do wykonania manewru, powinien upewnić się, czy jadący za nim nie rozpoczął już wyprzedzania. Kierowca musi mieć także pewność, że wyprzedzania nie rozpoczął pojazd przed nim. Przy wyprzedzaniu uczestnik ruchu jest obowiązany zachować szczególną ostrożność. Należy również zachować bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu.
Można wyprzedzać z prawej strony na jezdni jednokierunkowej z wyznaczonymi pasami ruchu. Dla przypomnienia pas ruchu to każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi. Należy mieć na uwadze, że tam, gdzie pasy nie są wyznaczone, wyprzedzać z prawej strony nie wolno.
Kierowca może wyprzedzać z prawej strony na jezdniach kierunkowych z wyznaczonymi pasami ruchu. Dotyczy to zarówno tradycyjnej jezdni jednokierunkowej, jak i drogi dwujezdniowej, złożonej z dwóch jezdni jednokierunkowych, każdej dla przeciwnego kierunku ruchu. W tej kategorii znajdziemy m.in. autostrady, które zgodnie z definicją są drogami dwujezdniowymi, odcinki dróg ekspresowych, gdzie mamy do czynienia z dwoma rozdzielonymi jezdniami oraz inne drogi, gdzie jezdnie są rozdzielone. W tych przypadkach nie ma znaczenia, czy droga znajduje się w obszarze zabudowanym, czy poza nim.
Wyprzedanie z prawej strony jest również dozwolone na jezdni dwukierunkowej, ale pod pewnymi warunkami. Na obszarze zabudowanym jezdnia dwukierunkowa musi mieć co najmniej dwa wyznaczone pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku.
Poza obszarem zabudowanym jezdnia dwukierunkowa musi mieć co najmniej trzy wyznaczone pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku.
Wyprzedzać nie wolno:
• przy dojeżdżaniu do wierzchołka wzniesienia;
• na zakręcie oznaczonym znakami ostrzegawczymi;
• na skrzyżowaniu, z wyjątkiem skrzyżowania o ruchu okrężnym lub na którym ruch jest kierowany.
Zatem na rondzie, czyli skrzyżowaniu o ruchu okrężny
Ulica Nowa Medyków w Gdańsku (bo tam się to stało u zbiegu z Sobieskiego) nie ma wydzielonych pasów. Na 10 metrowym odcinku przed samym skrzyżowaniem jest tylko podwójna ciągła linia. Powyżej nie ma nic - ani linii przerywanej ani ciągłej. To droga płytowa.
Jadąpierwszy w dół - widzę przed sobą połać wyślizganego lodu za którym jużjest ulica prostopadła na której wolno suną samochody. Moja prędkość była i tak minimalna. Nie jechałem szybko i nie zacząłem hamować na tym odcinku. Przewidziałem że mogą być kłopoty na tak śliskiej nawierzchni i postanowiłem ją nieco ominąć. Samochód jadący za mną nie miał moim zdaniem prawa wyprzedzać mnie w powstałej luce.
Pisząc "wracałem na swój pas" miałem na myśli przesuniecie się w prawą stronę o kilkanaście centymetrów. Ponadto przed uderzeniem w moje lusterko wyraźnie słychać było świst auta hamującego na lodzie (takie wiiii).
Moim zdaniem osoba ta połapała się, że nie da rady i zaczęła hamować. Możliwe, że także nieco ją zniosło w moją stronę.
Ponieważ mając absolutne przekonanie o tym, że pojazd jadący z tyłu zawsze odpowiada za stłuczkę, zdarzenie czy kolizję oraz z uwagi na to że absolutnie nie poczułem a co za tym idzie nie było kontaktu karoserii aut a przekrzywione (nie zniszczone!) w przednik kierunku auta moje lusterko nie było dla mnie żadną stratą itp uznałem, że nie ma sprawy i pojechałem dalej tym bardziej, że kierowczyni tego auta coś tam gadając zrobiła lekceważący gest ręką który odebrałem jako "spadaj bo się spieszę" lub " z drogi śmieciu".
Nie rozumiem, dlaczego miałbym być winny tej sytuacji. Mam prawo omijać przeszkody na jezdni a taką przeszkodą była w tym przypadku połać lodu. Ponadto pani a aucie które na mnie najechało mogła także otworzyć okno a tego nie zrobiła. Również to odebrałem jako olanie sytuacji (sorry za kolokwializm).
Krótko.. auto jechało za mną - nie dostosowało prędkości i odstępu do panujących warunków drogowych oraz próbowało mnie wyprzedzić po prawej stronie w momencie gdy sam omijałem przeszkodę.
Coś mylę..??
-
16-12-2018, 16:42 #4
archicar napisał:
Samochód jadący za mną nie miał moim zdaniem prawa wyprzedzać mnie w powstałej luce.
Przewidziałem że mogą być kłopoty na tak śliskiej nawierzchni i postanowiłem ją nieco ominąć.
Pisząc "wracałem na swój pas" miałem na myśli przesuniecie się w prawą stronę o kilkanaście centymetrów.
Kierujący tamtego pojazdu mógł oczywiście zachować zasadę ograniczonego zaufania.
Moje pytanie. Dlaczego nie spojrzałeś w prawe lusterko i nie zaczekałeś, aż tamten samochód przejedzie, tylko zmieniałeś pas ruchu mimo iż w zaistniałej sytuacji nie powinieneś tego czynić?
Ponadto przed uderzeniem w moje lusterko wyraźnie słychać było świst auta hamującego na lodzie (takie wiiii).
Moim zdaniem osoba ta połapała się, że nie da rady i zaczęła hamować.
Możliwe, że także nieco ją zniosło w moją stronę.
Ponieważ mając absolutne przekonanie o tym, że pojazd jadący z tyłu zawsze odpowiada za stłuczkę,
zdarzenie czy kolizję oraz z uwagi na to że absolutnie nie poczułem a co za tym idzie nie było kontaktu karoserii aut a przekrzywione (nie zniszczone!)
w przednik kierunku auta moje lusterko nie było dla mnie żadną stratą
Po za tym art.44 K.D.
Powinieneś się zatrzymać, a nie zrobiłeś tego. Oddalenie się z miejsca wypadku.
Mam prawo omijać przeszkody na jezdni a taką przeszkodą była w tym przypadku połać lodu
Nie rozumiem, dlaczego miałbym być winny tej sytuacji.
Krótko.. auto jechało za mną
nie dostosowało prędkości
odstępu do panujących warunków drogowych
próbowało mnie wyprzedzić po prawej stronie w momencie gdy sam omijałem przeszkodę.
-
16-12-2018, 23:21 #5
- Dołączył
- 15.12.2018
- Postów
- 5
Wszystko OK ale ciągle nie zmienia to faktu, że ona jechała za mną nie obok mnie. Ja nie zmieniałem pasa ruchu bo nie ma tam pasa ruchu w tę samą stronę. Gdyby na pasie leżał pies albo stał człowiek to jest to taka sama przeszkoda jak łacha lodu. Auto jadące za mną nie ma prawa pchać się w powstałą lukę na 20m przed skrzyżowaniem i przejściem i kilka metrów przed przejściem dla pieszych. To nie jest ulica z 4 pasami. Na jej końcu nie ma także rozdwojenia pasa na lewo i prawoskręt.
Nie dyskutuję nad tematem zatrzymania się. Zatrzymanie się w sumie nastąpiło w momencie odgięcia mojego lusterka jej lusterkiem. Prędkość moja była minimalna. Nie jeżdżę od wczoraj. Umiem dostosować prędkość do warunków drogowych. Nigdy nie miałem zimą żadnego wypadku. Jeżdżę od 88r i swoje przejechałem. Nie jestem jakimś narwanym gówniarzem.Ostatnio edytowane przez archicar ; 16-12-2018 o 23:28
-
17-12-2018, 01:54 #6
- Dołączył
- 15.12.2018
- Postów
- 5
Jeśli orzekną moją winę w samym zdarzeniu to rozumiem, że mandat 500zł,- za spowodowanie kolizji i lecą zniżki na OC (cioci).
A co z oddaleniem się z miejsca wydarzenia ?? jaki eza to sankcje..? Do pudła..? Jestem przerażony. gdzieś wyczytałem, że uciekiniera potraktują jak nietrzeźwego. Na litość boską ! Ja w ogóle nie piję! Unikam alkoholu.... !
-
17-12-2018, 12:50 #7
- Dołączył
- 15.12.2018
- Postów
- 5
No i po rozmowie z policją.
Okazało się, że miałbym rację i wina byłaby po stronie Pani gdybym włączył prawy kierunek przy wracaniu na pas. Nie włączyłem.
Tyle w temacie. 250zł,- mandat. O żadnej ucieczce z miejsca zdarzenia nie było mowy. Badanie techniczne pojazdu też nie były poruszone. Ufff.
Dodatkowo udało się z tą kobitką tak ugadać, że wycofa skargę z PZU i jeśli cena jej lusterka nie przekroczy jakiegoś sensownego pułapu to rozliczymy się bez OC. Jeśli go przekroczy to pójdzie z OC i trudno.
Cóż... Bałem się, że może być dużo gorzej.
Jeden głupi kierunek mógł odwrócić sytuację. Nie wiedziałem, mea culpa. Jeszcze raz okazało się, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności.
Dziekuję za pomoc.
-
25-12-2018, 11:03 #8
Bookmarks